Biskupin – Rezerwat Archeologiczny na Pałukach: woj. kujawsko-pomorskie

Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad tym czy ktoś szuka informacji o Biskupinie, czy pisać posta na jego temat, czy komuś mogą ciekawostki na temat tego obiektu się przydać. Zadziwiające jest to, jak rzeczy, które wydają nam się oczywiste, dla innych takimi już nie są.

Po pierwsze, tekst ten pisałam ponad pół roku, ale tu proszę bez: „wow” i „jak to?!”, bo nie jest on ani dopracowany na tyle żeby mógł wskazywać na półroczną pracę, ani nie jest to nic dziwnego – jest to w moim stylu 😀 I choć do rzeczy, zdarzeń i osób podchodzę przeważnie poważnie, to do tych rzeczy, których nie jestem pewna – już nie 🙂

Na początek zapraszam tych, do których wieści nie dotarły, na mój kanał na YouTube, bo taaaaak – nagrywam też na YT 😀 (klik poniżej). To właśnie jeden z filmów, który powstał – w sumie dokładnie rok temu – skłonił mnie do napisania tego posta. Rok temu byłam u przyjaciół, którzy pracują w Muzeum Archeologicznym w Biskupinie, nagrałam tam film i pomyślałam, że hej – przecież tych, którzy nie oglądają mnie na YT jest tak samo wielu jak tych, którzy czytają mojego bloga, a z jakichś powodów filmów odpalać im się nie chce 😉 Oto przychodzę z tekstem, postaram się żeby był krótki i żebyście dowiedzieli się z niego co nieco 😉

Od dziecka jeździłam z rodzicami właśnie w to miejsce. To tu mnie podobno poczęli i tu mieliśmy przyszywaną rodzinę i prawdziwych przyjaciół. Tu właśnie był nasz ulubiony kemping, najpiękniejsze jeziora, najsmaczniejsze piwo i najdłuższe noce. To były piękne lata, które, choć minęły, można by rzec, bezpowrotnie, staram się kontynuować, a w pamięci zachować tych, których już z nami nie ma. Miało być krótko, więc do rzeczy:

Biskupin i jego historia z Walentym Szwajcerem na przedzie jest ogólnodostępna i to od niej właśnie polecam zacząć lekturę. A co więcej? Biskupin jest osadą odbudowaną na „fundamentach” znalezionych pod ziemią, które stanowiły punkt wyjściowy, w której to turyści mogą zobaczyć jak żyli ludzie niegdyś, natomiast przez większą część roku, choć osada jest otwarta, to nie stanowi odwiedzanej ponad przeciętnie atrakcji turystycznej – a szkoda. Pamiętam jak cieszyłam się z przebudowy muzeum, czy tego, że w tym roku na festynie będzie coś tam i coś tam…. no właśnie. Festyn.

Festyn Archeologiczny

w Biskupinie odbywa się co roku, a we wrześniu 2022 miałam przyjemność wybrać się na jego XXVII edycję! W tym roku tematem festynu była „Matka Natura”. Vlog z tego roku tu – klik:

To właśnie ten czas w roku polecam zarezerwować na zwiedzanie, bo to właśnie wtedy osady ożywają. Choć teren zajmuje aż 38 hektarów, to bez obaw – wydzielonymi ścieżkami dojdziemy do najciekawszych miejsc, na przykład do Osady Łużyckiej czy części obronnych na półwyspie.

„Diabeł Wenecki”

W sezonie możemy przepłynąć się statkiem, bo okalające rezerwat Jezioro Biskupińskie posiada przystań, z której odpływa „Diabeł Wenecki”. Cennik jest ustalany corocznie i dostępny na miejscu, natomiast bez względu na cenę i choć rejs do najdłuższych nie należy, to stanowić on może przemiłe uzupełnienie całego pobytu na terenie Rezerwatu. Polecam skorzystać i z tej atrakcji, bo widok z wody jest całkowicie inny.

Muzeum

Na terenie rezerwatu znajduje się, wspomniane przeze mnie wyżej, Muzeum Archeologiczne otwarte cały rok (szczegóły znajdziecie na oficjalnej stronie rezerwatu www.biskupin.pl), w którym to oglądać można zarówno wystawy stałe jak i czasowe. Ciekawostką znajdująca się w Muzeum są chociażby szkielety ludzkie, czy ręcznie wykonywana biżuteria z różnych epok. Muzeum kilka lat temu przeszło remont i teraz prezentuje się naprawdę znakomicie – jest interesujące dla osób w każdym wieku!

Noclegi

Jeśli potrzebujecie gdzieś przenocować, to na terenie obiektu znajduje się „Dom Muzelanika”, w którym bez trudu można wynająć pokój. Cennik i szczegóły dostępne są chociażby na http://www.booking.com

Poza oficjalnym noclegiem, w pobliżu, znaleźć możemy prywatne kwatery i pensjonaty, ale musicie poszukać namiaru na nie na własną rękę lecz nie sądzę żeby stanowiło to trudność dla kogokolwiek.

Parking

Osobiście polecam parking znajdujący się przed samym wejściem do Muzeum, ponieważ od kilku lat jest on… darmowy! (przynajmniej podczas trwania festynu) Niestety, choć duży, to nie jest w stanie pomieścić aut wszystkich turystów napływających na festyn w danym dniu (w ciągu roku jest mniej uczęszczany), dlatego też najlepiej zwiedzanie rozpocząć już rano. Wtedy można mieć pewność, że znajdziemy miejsce na owym parkingu, a oprócz tego będziemy mieć cały dzień na pobyt na miejscu. Jeśli natomiast nie załapiemy się na miejsce postojowe przed wejściem, bo są one zarezerwowane także dla autokarów z wycieczkami, to w pobliżu istnieje kilka prywatnych parkingów, na których bez trudu, jednak za opłatą, będziemy mogli ulokować swój samochód.

Pamiątki

Podczas Festynu Archeologicznego można wziąć udział w warsztatach, z których wyroby stanowić mogą świetną pamiątkę. Ja w tym roku zdecydowałam się na rękodzieło w postaci pierścionka, ale każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli natomiast nie czujecie się dobrze w robotach ręcznych, to z powodzeniem szukać możecie ciekawych pamiątek zarówno w sklepiku przed wejściem – jest on czynny cały rok, jak i w ulokowanych podczas festynu stoiskach z rękodziełem polskich twórców. Na miejscu można także kupić wyroby rzeźbiarskie czy produkty wykonane z wosku pszczelego – na przykład świeczki – jak i sam miód.

Gastronomia

Restauracja działająca cały rok zaprasza na swoje wyroby już przy samym parkingu oraz kolejna po drugiej stronie ulicy. Na terenie rezerwatu nie znajdziecie knajpy z piwem czy kebaba, ale podczas festynu ulokowana jest (obok Muzeum) wioska gastronomiczna, w której – ku mojemu zmartwieniu – znajdziemy tylko kilka lokalnych wyrobów (swoje stoiska mają miejscowe szkoła czy przedszkole). Są również budki z grillem czy food-tracki z burgerami. W ubiegłym roku można było zaszaleć jedząc kluseczki z kapustą i podpłomyki ( w tym roku w okolicach Osady Wczesnopiastowskiej także znajdowało się jedno stoisko z takowymi), ale jak dla mnie, to, choć oferta obfita, brakuje tradycyjnych dań kuchni polskiej i produktów dla wegan czy wegetarian. Na szczęście jest piwo i to całkiem przyzwoite, bo z Czarnkowa. Zarówno „na kiju” jak i butelkowane, które można zakupić i zabrać do domu. Ja, mieszkając we Wrocławiu, nie mam takiej potrzeby, bo wspaniale prosperujące sklepy typu „beer hala” posiadają takowe w swoim asortymencie. Z wyrobów „domowych” widziałam kiełbaski z grilla, jadłam pierogi i kupiłam przepyszny chleb, ale to wciąż za mało jak na tak duże przedsięwzięcie. Przy stolikach w strefie gastronomicznej słychać było narzekanie, więc to nie tylko moje zdanie. Liczę na to, że w przyszłym roku włodarze zmienią tę część imprezy na lepszą 🙂

Toalety

Na terenie całego rezerwatu, jak i również przy samym parkingu, działają murowane toalety, przystosowane także dla osób z niepełnosprawnością, które są czyste i sprzątane regularnie, jak i również wyposażone w niezbędne artykuły jak papier toaletowy, mydło czy ręczniki papierowe. Podczas festynu znaleźć możemy także TOI-TOIe w ilości wystarczającej, które również są utrzymane w czystości.

Zwierzęta

To, choć najważniejsze, postanowiłam zostawić na koniec, otóż… Rezerwat możemy zwiedzać ze zwierzętami! Pieski są mile widziane, ale pamiętajmy żeby trzymać je na smyczy. Oprócz nas są także inni zwiedzający, w tym dzieci, więc bierzmy odpowiedzialność za wszystkich swoich podopiecznych. Pamiętać należy także o tym, że rezerwat zamieszkują również miejscowe zwierzęta – konie, owce czy bawoły, więc jeśli Twój pupil nie jest skory do współdzielenia przestrzeni z powyższymi, zwróć na niego szczególną uwagę lub na czas pobytu zorganizuj mu bezpieczne schronienie czy pewną opiekę. O tym jak podróżować z psem pisałam kilka lat temu na swoim blogu – klik tutaj:

W tej chwili bardzo dziękuję za czas poświęcony na powyższą lekturę, zapraszam na moje pozostałe posty i do skromnej galerii poniżej:

Dodaj komentarz