Krótki wyjazd do Szczecina zakończony sukcesem! Oj… było ciężko, ale o tym za chwilę:) Poniżej znajdziecie vloga z tej podróży, na którego zapraszam Was już teraz – klik na mój kanał YouTube – okonasznurku:
W Szczecinie byłam o różnych porach roku, a ten wyjazd był moim trzecim. Spontaniczna decyzja o krótkim pobycie zapadła pod wpływem chwili, kiedy to nasz przyjaciel – kapitan i pilot (serio!) zadzwonił, że trzeba przetransportować nową łódkę do szkutnika skądś tam… mnie dwa razy powtarzać nie trzeba! 😉
Piątkowa impreza okazała się być niekończącą się opowieścią, więc rano kierować musiał Ojciec przyjaciela – choć nikt tego nie planował i wszystko odbyło się spontanicznie. Cudownie jest mieć kogoś odpowiedzialnego i trzeźwego w ekipie! 😉
Do Szczecina dojechaliśmy skoro świt, a w sumie była „już” godz. 8, ale w ostatni weekend mglistego listopada poranek wydaje się być wczesnym, nawet jak jest już dawno po wschodzie 😉 Wysypaliśmy się z auta oczywiście nigdzie indziej niż na Wałach Chrobrego, bo to miejsce urokliwe!
Latem Szczecin pełny jest turystów, ale nie ma co się dziwić – Szczecin jest piękny! Tym razem było mroźno, ale ja jestem uparta i za cel postawiłam sobie (za dużo) rzeczy, jednak zrealizowałam każdą z nich! Niestety nie spotkałam się ze znajomymi (Chłopaki B., C., K. – pozdrawiam serdecznie), ale zostało mi to wybaczone 😀 Szlajanie się rozpoczęliśmy od puszczenia drona w tymże miejscu, co zobaczyć możecie na vlogu, a dalej, na piechotę, bo w Szczecinie nie ma rowerów miejskich (sic!) i przemierzyliśmy 25 km. Czy to sporo – tego nie wiem, ale wieczorem, kiedy ściągałam buty, okazało się, że stopy mam tak spuchnięte, że chyba coś jednak przeszłam 😀
Oprócz odpoczynku, celem odtajania :D, w takich miejscach jak Bar Turysty, Browar Nowy, Informacja Turystyczna (pozdrawiamy Cię Szymon i jeszcze raz dziękujemy za gościnę) czy Browar Pod Zamkiem, chodziliśmy 12 godzin. Nie liczę też pobytu w lumpeksie, bo był krótki acz udany :D. Cały dzień, to absolutne minimum żeby chociaż pobieżnie zobaczyć to miasto. Nie namawiam Was do tego żeby pobyć w nim zimą, ale prawda jest taka, że latem, a tym bardziej podczas Tall Ships Races, Szczecina nie zwiedzimy, bo nie przebijemy się przez dzikie tłumy. Swoją drogą zdjęcia z tych regat możecie zobaczyć na moje stronie głównej, do której zapraszam Was serdecznie – KLIK TU!
Odwiedzając Szczecin należy koniecznie dostać się także na wyspę zwaną Łasztownia, z której to rozpościera się zapach czekolady, za sprawą fabryki czekolady „Gryf” istniejącej w Szczecinie od 1946 roku! Na marginesie zdradzę Wam, że to nie jedyna czekoladowa magia, którą znajdziemy na mapie Szczecina. Pamiętajmy, że Szczecin to także „Cukiernia Mistrza Jana” 🙂 i pewnie wiele więcej, jak chociażby współczesna już „Manufaktura Czekolady”, która to wytwarza słodkości z czekolad produkowanych przez „Gryf”. Wracając jednak na Łasztownię, na której oprócz m.in. sceny Teatru Polskiego, przepięknych żurawi – „Dźwigozaurów”, które niedawno przeszły renowację, znajdziemy także napis „Szczecin”, pomnik Paprykarza Szczecińskiego, a także (po dziś dzień) nie odsłonięty jeszcze pomnik „Krzysztofa Jarzyny ze Szczecina”. Swoją drogą, zwycięską, konkursową pracę zobaczyć możemy blisko pozostałych dwóch atrakcji, a jest naprawdę ciekawa i… interaktywna 😀
Jeśli chodzi o noclegi, to na wyżej wspomnianej Łasztowni znajduje się płatny parking (bezpłatny także – taki wzdłuż ulicy), na których z powodzeniem możemy zaparkować Kamperem (na płatnym możemy podpiąć się także do prądu)! Możemy zaparkować tak naprawdę wszystkim, ale niestety nie zlokalizowałam na miejscu toalety murowanej, a jedynie toi-toi’e, co w sumie jest już i tak dużym sukcesem. Na wyspie znajduje się restauracja na statku, który niegdyś stał dokładnie po drugiej stronie wody, czyli na Wałach Chrobrego oraz Restauracja „Stara Rzeźnia”, do których już nie wstąpiłam, acz chęci były 😀 My spaliśmy na Gocławiu, już po raz trzeci, bo to tam właśnie, w Marinie, cumowała akurat łódka przyjaciela.
Gocław to przepiękna, choć owiana złą sławą północna dzielnica Szczecina, znajdująca się prawie przy samym wylocie w stronę Polic. Zaraz przy pętli tramwajowej znaleźć możemy ową Marinę, a za sklepikiem wejście na szlak, który doprowadzi nas np. do Wieży Bismarckiej obecnie zwanej Wieżą Gocławską. Nad Jeziorem Dąbie, które jest ulokowane w tym mieście i zajmuje okazałą część okolicznych terenów, naleźć możemy Camping Marina PTTK. Miejsce to jest, na szczęście, otwarte cały rok, a na miejscu oprócz pola namiotowego znajdują się też domki i Tawerna 🙂 Jak dobrze poszukacie, to na mapie Szczecina wyłonią się Wam także inne, ciekawe miejscówki, więc Ahoj przygodo! 😉
O historii i atrakcjach tego miasta opowiadać Wam nie będę, natomiast na pewno z chęcią uczyni to Szymon, którego znajdziecie w Centrum Informacji Turystycznej tuż przy Galerii Handlowej „Kaskada” znajdującej się na „Trasie Zamkowej”. Na miejscu są także dostępne darmowe mapki i inne materiały promocyjne – bardzo merytoryczne, nie tam jakieś byle co 😛 Ja żałuję tylko, że Jarmark Bożonarodzeniowy otwierał swoje wrota dokładnie pięć dni po naszym wyjeździe z tego miasta, ale o tym wiedziałam od początku. Nic straconego – jest to kolejny powód żeby odwiedzić to miasto ponownie 🙂
Zapraszam Was teraz do kilku zdjęć z ostatniego pobytu w tym mieście i na pozostałe moje posty i filmy na kanele YouTube – KLIK TU 🙂