500 km tras pod ziemią czyli Katakumby w Paryżu

Obszerny post o Paryżu (do którego link będzie TU-KLIK) piszę już od lat ;), natomiast rzutem na taśmę, bo przy okazji przeglądania i publikacji zdjęć z Normandii (ten post pojawi się także TU-KLIK), na mój Instagram-KLIK-TU chciałam zamieścić na blogu, krótki wpis o tym jak przygotować się do zwiedzania jednej z najbardziej popularnych paryskich atrakcji – Katakumb. Choć owe katakumby można też zwiedzać nielegalnie, bo podobno 😉 łączą się niedostępnymi dla niewtajemniczonych, tunelami z trasami, na których jeździ metro, to dziś skupię się na tradycyjnej wycieczce – z biletami kupionymi przy głównym wejściu i przewodnikiem w środku 🙂

Jeśli chodzi o nielegalne wycieczki, to zdjęć z takich wypraw w internecie nie brakuje, jednak decydując się na taką wyprawę musicie pamiętać o konsekwencjach z nią związanych. Raz, że francuskie prawo nie jest pobłażliwe jeśli chodzi o takie imprezy, a dwa, i to przede wszystkim, że w grę wchodzi własne życie i zdrowie – pamiętajcie o tym.

Pamiętajcie również, że nadal mamy trudny czas pandemii i w związku z tym radzę na bieżąco sprawdzać godziny otwarcia Katakumb, jak i również czytać informacje na temat tego gdzie i kiedy można nabyć bilety wstępu. Ja przekażę Wam informację wynikającą z mojego doświadczenia – będziecie mieli punkt odniesienia do swoich planów.

Oficjalna strona Katakumb w Paryżu – funkcjonuje także w języku angielskim:

https://www.catacombes.paris.fr/

W katakumbach paryskich, czyli „Les Catacombes de Paris” byłam w 2016 roku po raz pierwszy i zarazem ostatni. Wszystkie informacje zawarte w tym poście dotyczyć będą stanu na jesień 2016 roku. Podczas pobytu w Paryżu z mamą w roku 2018 (filmy z tej wyprawy znajdziecie na moim kanale YouTube-KLIK-TU ) chciałam powtórzyć zwiedzanie, ale ze względu na wykonywane wtedy roboty (konserwację obiektu?) było to niedostępne w dniach, w których nam akurat by to pasowało:)

Istotnym faktem jest, że wejście do Katakumb (wyjście jest niepozorne, bo ot wychodzi się z piwnicy jednej z kamienic i znajduje się w całkowicie innym miejscu – na przeciwko sklepiku z pamiątkami 😉 ) znajduje się przy stacji metra Denfert-Rochereau (linia 4 i 6 oraz RER), przy którym staje także bus z i na Lotnisko ORLY. Jeśli chcemy dojść tam na piechotę, to spacer może urozmaicić nam przejście przez zapomniany, darmowy i otwarty Cmentarz Montparnasse, który jest tak samo piękny jak popularny dla turystów Pere-Lachaise.

Bilety do Katakumb można kupić online, ale my zdecydowaliśmy się przyjechać pod wejście na chwilę przed otwarciem z nadzieją, że uda nam się wejść. Udało się, ale było tłoczno! 🙂 Przed nami naliczyłam stojących już ponad 60 osób, a do otwarcia było kilkanaście minut. Po chwili stania okazało się, że za naszymi plecami zrobiła się już kolejka dwa razy dłuższa od tej, którą mieliśmy przed nami 🙂 Nie wiem jak udało się to obsłudze, ale ogarnęli tłum bardzo sprawnie i w grupach kilkuosobowych, co ok. 5 minut byliśmy wpuszczani na zwiedzanie.

Nie pamiętam czego oczekiwałam od wnętrza tej atrakcji, bo znając historię tego miejsca nie liczyłam na nic, co mogłoby być miejscem bardziej przyjaznym dla turystów. Mówiąc szczerze, to liczyłam na coś więcej niż większą Kaplicę Czaszek, którą w Polsce podziwiać możemy w Kudowie-Zdroju. Być może zabrakło szczegółów czy ciekawostek, choć tablice informowały nas o historii powstania tego miejsca i ogromie, zarówno przestrzeni, jak ilości kości znajdujących się w środku. Ja jednak zawsze doszukuję się magicznych powiązać, bo dlaczego nie, skoro np. Victor Hugo przemierzał te korytarze przede mną, a do tego to właśnie to miejsce jest tłem dla jego powieści „Nędznicy”. Dodatkowo to właśnie w tej przestrzeni swoje spotkania mieli członkowie Francuskiego Ruchu Oporu, którzy to w tych podziemiach obmyślali plany wyzwoleńcze.

Myślę jednak, że zwiedzając to miejsce, nie powinniśmy skupiać się na ilości eksponatów znajdujących się w środku, ale jednak na ogromie tej przestrzeni – 500 km korytarzy, rozciągających się na łącznym obszarze ok. 770 hektarów (czyli 7,7 km2), a do tego na historii, bez której nie byłoby tego miejsca.

Tu na myśl przychodzą mi wspomnienia opowiedziane przez moją mamę. W czasie jej studiów, a było to w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, studenci Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu mieli zajęcia z medycyny sądowej. Uczyli się oglądając eksponaty, znajdujące się (jeszcze do niedawna) na całym obszarze Klinik, na których te zajęcia się odbywały. Owe eksponaty, to nic innego jak m.in. kości lub np. zdeformowane (lecz nie tylko) płody w słoikach z formaliną (a właściwie jak udało mi się dowiedzieć na miejscu, to prawdopodobnie roztwór spirytusu i gliceryny), które zostały przekazane Akademii do badań i nauki /Obecnie Akademia Medyczna to Uniwersytet Medyczny/. Mama z tamtych czasów, oprócz zajęć w prosektorium, pamięta także spalony samochód wraz ze szczątkami w środku i pamięta także, że część z grupy studentów nie wytrzymała psychicznie. Być może to właśnie z tego faktu wynika (poniekąd) łagodny obraz Paryskich Katakumb. Z drugiej jednak strony, nikt z nas nie będzie świadkiem własnej śmierci więc ciekawość związana z jej zagadnieniami jest dla mnie kwestią oczywistą. Ja natomiast z dzieciństwa pamiętam, że część tych eksponatów oglądać można było przez okno, prowadzące do sal, w których się znajdowały. Niedawno, na Klinikach Uniwersytetu Medycznego powstało Muzeum Anatomii, które niestety nie jest dostępne dla zwiedzających. Znajduje się w nim pokaźny zbiór wszystkich eksponatów, którymi dysponuje Uniwersytet Medyczny, ale Muzeum służy jedynie studiującym. Przy okazji „dni otwartych” zorganizowanych by wesprzeć Finał WOŚP w 2020r. miałam okazję w nim zagościć – był otwarty dla osób z zewnątrz i powiem Wam, że robi wrażenie!

Dzisiaj jednak zapraszam Was do rozbujania wyobraźni przy okazji oglądania zdjęć szkieletów osób poległych w XVIII wieku w Paryżu z powodu chorób, które wtedy zawładnęły przeludnionym miastem i ludźmi żyjącymi w ubóstwie – bez dostępu do antybiotyków czy szczepionek.


Dodaj komentarz