Odkąd zaczęłam zagraniczne podróże wiedziałam, że muszę pojechać do Anglii, ale nigdy nie było mi po drodze. Moje wyobrażenie o tym kraju, – i w ogóle o Wyspach – było ukształtowane obrazami z filmów z lat 80-tych oraz zespołami w stylu The Smiths. Od momentu gdy programy telewizyjne, typu sprzedajemy / kupujemy mieszkanie w Anglii, są ogólnodostępne, złagodziły one trochę wizerunek tego kraju. Podkreśliły jednak to, że kultura pozostała niezmienną, a mianowicie, że życie barowe ma się świetnie i wcale nie tylko w filmach.
MANCHESTER.
Po raz pierwszy poleciałam do Manchesteru. Samolot z Wrocławia był naprawdę tani, bez bagażu był to koszt ok. 500zł w 2 str. dla 2 osób. Oczywiście, gdybyśmy zdecydowali się szybciej, to pewnie kupilibyśmy bilety po złotych 50/1os./1str. lub mniej, jak to miało miejsce już wiele razy podczas innych wyjazdów, ale z racji takiej, że ja się boję latać, zawsze decyzję o zakupie biletów pozostawiam na ostatnią chwilę 😉
W Manchesterze mieliśmy zapewniony nocleg w domu naszych przyjaciół. Tak się akurat złożyło, że w tamtym czasie mieszkali oni razem w jednym miejscu i to było super fajne – mogliśmy ich zobaczyć, poznać nowych, a do tego spędzić cudowny czas w mieście, które ja osobiście pokochałam od pierwszego wejrzenia, a co do którego opinie są różne 🙂
TRANSPORT
Po Manchesterze spokojnie można poruszać się na piechotę, a na pewno po jego ścisłym centrum. Czasem warto iść też na piechotę gdzieś dalej, np. tak jak my – na Stadion Manchester City znajdujący się w dzielnicy Bradford, a później wrócić szlajając się wzdłuż kanałów – polecam osiedle Piccadilly Village, które możecie zobaczyć na jednym z moich filmów z Manchesteru na moim kanale YouTube – klik tu:
Jeśli natomiast zdecydujemy się na podróże transportem publicznym, to odsyłam Was do tabeli cen biletów znajdującej się na stronie przewoźnika, z tego tylko powodu, że oprócz stref terytorialnych dla biletów, w Manchesterze wprowadzono także strefy czasowe ( strona przewoźnika: https://tfgm.com/tickets-and-passes )
CENY – JEDZENIE I PICIE
W Manchesterze nie jest jakoś super drogo, ale oczywiście do najtańszych on również nie należy. Pamiętajcie, że jest to miasto robotniczo-przemysłowe, z ogromnym zapleczem studenckim. Jeśli chodzi o wynajem mieszkań, to oczywiście ceny, jak wszędzie, dochodzą do „plus nieskończoności”, ale ja wypowiem się jako turysta.
Moja ulubiona sieć pubów, czyli „Wetherspoon” jest oczywiście najtańsza, ale także najbardziej klimatyczna. Puby są usytuowane w pięknych kamienicach z cudowną historią i uroczo urządzonymi wnętrzami, a ceny zaczynają się od 1,19 funta za tzw. pintę piwka czyli licząc po angielsku jest to niecałe 600ml. (stan na 09.2018r.). Jeśli chodzi o jedzenie, to posiłek wegetariański jest mniej więcej w cenie mięsnego lub rybnego (choć dla mnie martwa ryba to też mięso, ale wiem, że dużo osób stosuje takie rozróżnienie). W dzień promocyjny to ten mięsny/rybny jest zdecydowanie tańszy od bezmięsnego. Dla przykładu wielka ryba z puree ziemniaczanym i groszek (w formie stałej lub również jako puree – „pea puree”), to koszt niecałych 5 funtów, a wege posiłek, który swoją drogą ma kaloryczność ok. 1500 na talerz (sic!) to koszt ok. 7 funtów. We Wrocławiu, chcąc zjeść posiłek w restauracji należy wydać bliżej 50zł, a nie jak w przypadku promocji w „Wetherspoon” – 25zł. Dalszą matematykę pozostawiam Wam : )
JAK ZAOSZCZĘDZIĆ ?
Jeśli chcecie żywić się kupując jedzenie w sklepach lub zaoszczędzić kasę na piciu, co również czyniliśmy, szybko może się okazać, że alkohol w postaci piwa taniej wypić w barze 🙂 Ceny jedzenia i picia są wyższe niż w Polsce, ale to również nie dotyczy wszystkiego, a tym bardziej promocji, na których znajdziecie dokładnie wszystko.
Jak zaoszczędzić ? Bardzo prosto i za to kocham Anglię najbardziej – na muzach. Wszystkie państwowe muzea w Anglii są darmowe (nie dotyczy to punktów widokowych, czy prywatnych inicjatyw itp.). Przy wejściu do muzeum stoi skrzynka na datki, którą wypada zapełnić wchodząc, ale nikt nie będzie biegł za nami (policja ani ochrona tym bardziej) jeśli wchodząc nie wrzucimy do skrzyneczki nic. Na maksa imponuje mi to, że muzea w tym kraju żyją z pieniędzy państwowych oraz datków, a do tego mają się świetnie! Ciekawym rozwiązaniem wydaje się również to, że nie ma określonej kwoty „datku” (czasem jest napisane coś w stylu, że „przydałoby im się od Ciebie 5f” więc możecie wrzucić do puszki wg własnego uznania.
Na marginesie, to zarówno Anglia, jak i inne kraje Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, bo tak brzmi oficjalna nazwa Państwa 😉 mają do zaoferowania bardzo dużo atrakcji na tzw. świeżym powietrzu. Są to nie tylko widoki i krajobrazy, ale również pozostałości / ruiny po dawnych budowlach. Wspomnieć należy również o tych, które ruinami nie są, tzn. niezliczone pałace i zamki, których oczywiście w Irlandii i na peryferiach Anglii jest więcej niż w miastach. Ja akurat mam to szczęście, że w Irlandii mieszka moje kuzynostwo, ale pech chciał, że jeszcze do nich nie dotarłam 🙂
LIVERPOOL.
Od poznanych na obczyźnie osób słyszałam historie o tym, że niektórzy mieszkający w Manchesterze jeżdżą lub jeździli do pracy do Liverpoolu. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego – tak samo przecież ludzie z Opola przyjeżdżają do Wrocławia, podobnie odbywa się to np. w Trójmieście czy na Śląsku. W Anglii również nikogo to nie dziwi, bo miasta te dzieli od siebie jedynie ok. 50km ( w zależności od drogi i transportu, który wybierzemy), natomiast wg mnie dogodne połączenie stanowi pociąg.
Pociąg ze stacji głównej w Manchesterze odjeżdża do Liverpoolu dosłownie co chwilę, a podróż trwa 35-50min., w zależności od tego czy wybierzemy pociąg pospieszny czy zwykły. My wybraliśmy się tam na jednodniową wycieczkę, wyjechaliśmy z Manchesteru naprawdę wcześnie tak, żeby być w Liverpoolu na otwarcie muzeów czyli ok. 10 rano. Jeśli chodzi o ceny biletów na pociąg, to zaczynają się one od 2,5f (na innych blogach widziałam też wpisy o tym, że ktoś kupił bilety za dosłownie kilka polskich groszy więc warto to sprawdzić) za osobę w jedną stronę (stan na 09.2018r.) więc spoko.
Ceny w knajpach i sklepach są takie same jak w Manchesterze – jeśli mówimy oczywiście o sieciówkach. W „małych knajpach z klimatem” za klimat płaci się trzykrotnie więcej i należy to powiedzieć głośno, jednak nie dotyczy to tylko Liverpoolu. Komunikacja w tym miejscu, to tylko autobus (my cały dzień łaziliśmy na piechotę), ale to totalnie inne miasto – takie, które trzeba zobaczyć i warto przejść je na piechotę.
Przyjechałam do Liverpoolu w słoneczny dzień, z nadzieją na zwiedzanie muzeów (w całości udało mi się zrealizować swój plan), chciałam też odwiedzić dzielnicę Albert Dock, co również nie stanowiło problemu. Byłam też na, aż trzech, punktach widokowych (polecam!), czyli dach Biblioteki Głównej, Wieża od radia oraz Katedra, co możecie zobaczyć w moim filmie na YouTube:
Miasto, choć portowe, to żyje wspomnieniami i w sumie nie ma co się dziwić. Turyści z całego świata przyjeżdżają tu, by znaleźć „Yellow Submarine”, zrobić sobie zdjęcie z pomnikiem „The Beatles” lub zgubić się w wąskich uliczkach ścisłego centrum, gdzie doznań artystycznych nie brakuje. To przypadłość każdego miasta, które ma swoją historię i jest piękne.
PODSUMOWANIE
Jeśli lubicie industrialne miejscówki, kameralne zakamarki, włóczenie się po ulicach, murale i przypadkowe znajomości, które mogą zaowocować prawdziwymi przyjaźniami na lata, to te dwa miasta są dla Was i to od nich właśnie możecie zacząć przygodę z Anglią. Więcej zobaczycie u mnie na vlogach – na kanał zapraszam niezmiennie – klik TU! , a poniżej zaledwie kilka zdjęć z tego wyjazdu – zapraszam 🙂