Kładka nad Szklarką czyli poznańska ścieżka w koronach drzew.

Przyjechaliśmy tutaj z nudów, w pewien śnieżny, styczniowy dzień. Z racji tego, że wszystko jest pozamykane ze względu na panującą ciągle pandemię, obawialiśmy się, że i to okaże się atrakcją obecnie niedostępną do zwiedzania. Z nadzieją, że jednak będzie można po ścieżce przejść, bo przecież znajduje się ona na świeżym powietrzu, pojechaliśmy. Poza ruchem jednostronnym i innymi obostrzeniami wynikającymi z podanych przez Rząd wytycznych, atrakcja jest otwarta.

Starałam się wyciągnąć z tej wycieczki coś pozytywnego, bo jednak jest to potężna konstrukcja, zbudowana na terenach bagiennych nad rzeką Szklarką. Nie jest to byle kładka, leniwie utworzona z kilku patyków, ale mając z tyłu głowy nasz wypad na „Stezka korunami stromu” czyli Ścieżkę koronami drzew, która znajduje się w czeskich Jańskich Łaźniach (film poniżej), to ta poznańska wydaje się być mniej ciekawa. Na około nie ma również żadnej infrastruktury – tu chodzi mi o toalety, sklepik, czy kawiarnię (choć na ścieżce są wybudowane i przystosowane do tego miejsca, jednak zamknięte w okresie zimowym). Akurat jak byliśmy zwiedzać kładkę my, to w pobliżu wejścia stał przenośny punkt z kawą, ale była to prywatna inicjatywa, w żaden sposób nie związana z atrakcją.

Jest to o tyle przyjemne miejsce, że w okresie letnim czy wiosennym, na pewno tworzy świetną bazę wypadową dla najmłodszych. Na tablicach, znajdujących się przy wejściu i zejściu ze ścieżki, widnieją informacje na temat ptaków zamieszkujących okoliczne drzewa, a to może być świetnym uzupełnieniem wcześniejszej wizyty w Nowym Zoo, które znajduje się nieopodal. Żałuję tylko, że, choć ścieżka jest darmowa, to jest tak krótka i właściwie nie ma sensu jechać tam tylko po to żeby się nią przejść, bo niestety nic nadzwyczajnego tam nie znajdziemy. Nie było także widoków, na które liczyłam, tzn. takich, jak w przypadku tej czeskiej ścieżki, której ostatni odcinek usytuowany został wiele metrów ponad koronami drzew.

Na koniec dodam tylko, że my zostawiliśmy auto na parkingu przy Nowym Zoo w Poznaniu, bo ten oznaczony jako parking dla kładki, okazał się być małym, mieszczącym tylko kilkanaście samochodów więc jak przyjechaliśmy tam ok. godz. 11:30 w sobotę, był on cały zajęty. Ten przy Nowym Zoo, o czym mówię we vlogu, jest zimą (stan na styczeń 2021r.) darmowy, ale normalnie czynny i można z niego korzystać. Pamiętajcie, że kilka metrów dalej znajduje się także duży, płatny (4zł/godz.) parking na Malcie – od jej końcowego odcinka. Pojechaliśmy także na niego, bo chcąc zobaczyć jak wygląda jezioro bez wody uznaliśmy, że ten właśnie parking będzie dla nas najlepszy. Zważywszy, że w ten dzień był silny wiatr, a temperatura odczuwalna (przy tej na termometrze -12’C) musiała być o wiele niższa, najkrótsza droga do pokonania nad Jezioro Maltańskie zaczynała się właśnie na tym parkingu.

Zapraszam także na vloga z tego wyjazdu, a w nim więcej śniegu, zamarznięte jeziora Pojezierza Poznańskiego i Malta bez wody. Zapraszam również na moje pozostałe teksty na www.travel.okonasznurku.pl 🙂

Dodaj komentarz