Wielkopolska jest obecnie regionem, który odwiedzam najczęściej. Niegdyś jej miejsce w moim sercu zajmowały Pałuki (część w województwie kujawsko-pomorskim). Choć dziś nadal mam tam przyjaciół, z którymi utrzymuję stały kontakt (i których bardzo serdecznie pozdrawiam:) ), na drodze do nich, od kilku lat stoi wspomniana Wielkopolska 😉 Tu mam teraz rodzinę oraz eksploruję obszar województwa żeby poznać go maksymalnie dobrze. W tym poście chciałabym pominąć większe miasta, takie jak Poznań i skupić się na mniejszych miasteczkach, jeziorach, polach i lasach, których w tym miejscu nie brakuje. Tu, czyli w zachodniej części Pojezierza Wielkopolskiego – na Pojezierzu Poznańskim.

Szeroko rozumiane pojęcie agroturystyki jest w całym województwie bardzo rozwinięte i wystarczy poszukać na Mapie Google miejsc noclegowych, a wyłonią się one sam i będą to także hotele i pensjonaty, dalece odbiegające od pojęcia „łono natury”. Zakładając już, że spać mamy gdzie, rozglądamy się po okolicy szukając miejsc do zwiedzania.

Zamki i Pałace
Zaletą regionu jest na pewno to, że są w nim mnogo wytyczone piesze i rowerowe szlaki, zarówno dla tych mniej jak i bardziej zaawansowanych turystów. Jednym z takich szlaków, jest szlak turystyczny z Zaniemyśla do Kórnika nazwany imieniem Mieczysława Orłowicza. Tak – dokładnie tego samego, który był propagatorem turystyki w Bieszczadach Wschodnich, autorem licznych przewodników, zaprojektował przebieg Głównego Szlaku Beskidzkiego, i na którego cześć nazwano Przełęcz w Bieszczadach Zachodnich (Przełęcz Orłowicza). Kórnik jest urokliwym miasteczkiem, na trasie do Poznania, które na swojej ziemi ma Zamek – zabytkową rezydencję grodów Górków i Działyńskich, na około którego rozpościera się Arboretum. Owe kórnickie arboretum jest najstarszym w Polsce i czwartym co do wielkości w Europie, a co najważniejsze – otwarte przez cały rok.
Jeśli interesują Was Zamki i Pałace, to ciekawą historię ma także miejscowość o nazwie Mosina czy chociażby Rogalin. Tam znajdziemy Pałac Raczyńskich i Rogaliński Park Krajobrazowy położony w dolinie Warty.
Jeziora i lasy.
Na uwagę zasługuje również fakt, że we wspomnianej przez mnie okolicy to jeziora i lasy odgrywają główną rolę i są one w każdym, we wspomnianych przeze mnie miejscowości. Począwszy od Jeziora Kórnickiego, którego swoją drogą linia brzegowa przeszła kilka lat temu gruntowny remont, aż po Jezioro Raczyńskie, które zasługuje na osobny akapit.
Strzał z armaty we własną głowę.
Jezioro Raczyńskie położone jest w obrębie Zaniemyśl-Zwola-Majdany, na którego środku znajduje się ponad 3ha Wyspa Edwarda. Wokół jeziora, tak, jak w przypadku innych jezior z tej okolicy, przebiega szlak turystyczny Zaniemyśl-Majdany. Natomiast żeby dostać się z lądu na wyspę, jeszcze kilka lat temu należało poczekać na prom, który dzięki ogromnej stalowej linie przetransportował nas na wyspę. Od kilku lat prowadzi nas na nią dmuchany most, a mówiąc ściśle, 150 metrowa przeprawa wykonana z polietylenowych bloczków, połączonych ze sobą zarówno pod naszymi stopami, jak i poręczą dzięki której osoby bardziej wrażliwe na kołysanie wody (jak ja;) ) mogą dotrzeć na drugi jego koniec. Wyspa Edwarda niegdyś zarządzana była przez Hrabiego Edwarda Raczyńskiego, aż do jego samobójczej śmierci (strzał z armaty w głowę) w roku 1845. Obecnie na wyspę znajduje się kompleks rekreacyjny – domki pod wynajem, toalety i sezonowo otwarty, bardzo dobrze wyposażony bar / restauracja z grillem. Naszą uwagę przyciąga także usytuowany zaraz przy wejściu na wyspę Domek Szwajcarski. Wybudowany przez wyżej wspomnianego Edwarda Raczyńskiego, stoi tam do dziś, choć z tego co widziałam w lokalnej gazecie, jest problem z jego remontem i utrzymaniem. Jeśli natomiast skupimy się na przyrodzie, to zaskakuje nas informacja o dębach rosnących na wyspie, które wg mojej opinii najpiękniej wyglądają jesienią. Na wyspie rośnie podobno 60 dębów z czego aż 50 (!!!) uznano za pomniki przyrody. Jeden z takich wielkich i starych dębów (Dąb Dziaduś), również będący pomnikiem przyrody, znaleźć możemy na rowerowej trasie w okolicach Doliwca Leśnego / Jezior Małych.

Jezioro Raczyńskie położone jest w obrębie Zaniemyśl-Zwola-Majdany, na którego środku znajduje się ponad 3ha Wyspa Edwarda. Wokół jeziora, tak, jak w przypadku innych jezior z tej okolicy, przebiega szlak turystyczny Zaniemyśl-Majdany. Natomiast żeby dostać się z lądu na wyspę, jeszcze kilka lat temu należało poczekać na prom, który dzięki ogromnej stalowej linie przetransportował nas na wyspę. Od kilku lat prowadzi nas na nią dmuchany most, a mówiąc ściśle, 150 metrowa przeprawa wykonana z polietylenowych bloczków, połączonych ze sobą zarówno pod naszymi stopami, jak i poręczą dzięki której osoby bardziej wrażliwe na kołysanie wody (jak ja;) ) mogą dotrzeć na drugi jego koniec. Wyspa Edwarda niegdyś zarządzana była przez Hrabiego Edwarda Raczyńskiego, aż do jego samobójczej śmierci (strzał z armaty w głowę) w roku 1845. Obecnie na wyspę znajduje się kompleks rekreacyjny – domki pod wynajem, toalety i sezonowo otwarty, bardzo dobrze wyposażony bar / restauracja z grillem. Naszą uwagę przyciąga także usytuowany zaraz przy wejściu na wyspę Domek Szwajcarski. Wybudowany przez wyżej wspomnianego Edwarda Raczyńskiego, stoi tam do dziś, choć z tego co widziałam w lokalnej gazecie, jest problem z jego remontem i utrzymaniem. Jeśli natomiast skupimy się na przyrodzie, to zaskakuje nas informacja o dębach rosnących na wyspie, które wg mojej opinii najpiękniej wyglądają jesienią. Na wyspie rośnie podobno 60 dębów z czego aż 50 (!!!) uznano za pomniki przyrody. Jeden z takich wielkich i starych dębów (Dąb Dziaduś), również będący pomnikiem przyrody, znaleźć możemy na rowerowej trasie w okolicach Doliwca Leśnego / Jezior Małych.

Upamiętnienie.
Na początku jesieni 2020r. na deptaku prowadzącym wzdłuż Jeziora Raczyńskiego, od trony amfiteatru w Zaniemyślu (obok którego jest również duży pomost i w sezonie działający bar), zostały umieszczone tablice upamiętniające osoby poległe podczas wojny. Wśród tablic znaleźć możemy także nazwisko pradziadka mojego męża, co jest bardzo miłym, wzruszającym i bezinteresownym gestem ze strony Włodarzy miasteczka.
Żurawie.
Jeśli cofniemy się w stronę Poznania, to na jeziorze Jeziory Wielkie, w sezonie dostrzec możemy żurawie! Z rozmów z ludźmi z lokalnej społeczności dowiedziałam się, że zostają one tam aż do przymrozków, a w tym roku, w sumie po raz pierwszy, miałam okazję widzieć ich wylot w ciepłe kraje;)
Grzyby.
W okolicznych lasach, oprócz przeuroczej zwierzyny, która stanowi bardzo rozmaitą faunę, znaleźć można grzyby. Tych, jest tu w sumie co niemiara. Jeszcze nawet późną porą jesienną, rosną tu rozmaite podgrzybki. Na tzw. grzybowym radarze ogólnodostępnym w internecie (https://grzyby.pl/wystepowanie.htm) widziałam, że w okolicy można zbierać również inne gatunki grzybów, ale niestety ja się na tym nie znam i tego nie robię:)
Biały Gościniec – Stara Tawerna.
Jeśli dysponujemy rowerem i mamy chęć pokonać dziennie nie kilka, ale kilkadziesiąt kilometrów, dotrzeć możemy także do samej Warty, która skrywa niesamowitą historię. Jadąc od strony Wrocławia, zaraz za Dolskiem, w okolicy Śremu, rozpościera nam się przepiękny widok, zapierający dech w piersiach – to właśnie Warta i jej przeurocze brzegi malowniczo wyglądające przy zachodzie słońca. Natomiast jeśli pojedziemy rowerem od strony Zaniemyśla, przez Niezamyśl (po drodze znajdziemy przepiękny stary cmentarz, z sosnami godnymi podziwu), Majdany i Zwolę, wjedziemy w las i będziemy kierować się w stronę Warty, dojedziemy do „Biały Gościniec – Stara Tawerna”. Byłam tam w roku 2019 i jest to jedno z takich miejsc, przez które tracę wiarę w ludzi. Miejsce, gdzie urzędował dziadek mojego męża, a które było niegdyś tętniącą życiem karczmą (jedno ze zdjęć znalezionych na fotopolska.eu mówi samo za siebie KLIK ). Prawdopodobnie na zdjęciu z roku 1930 jest wspomniany wcześniej dziadek, ale niestety mama nie jest w stanie do końca rozpoznać czy to on – po posturze i włosach wszyscy sądzą, że to jednak on;) ). Dlaczego tracę wiarę w ludzi? To, co dzisiaj możemy tam spotkać, to zwyczajnie ruina. Ruina fundamentów. Przeprawa promowa, która jeszcze przed wojną tam funkcjonowała, oczywiście od dawna nie istnieje, ale nie rozumiem jak można dopuścić do tego żeby spuścizna tak bardzo poległa w gruzach. Skoro nawet na grupie biwakowej widziałam wpis z tego roku o tym, że jest tam pięknie, to tym bardziej pięknie wg mnie, mogłoby być gdyby zachowana była tam infrastruktura – chociażby podtrzymane to, co ktoś w pocie czoła zbudował. Rozumiem, że może być to teren prywatny, od dawna zapomniany przez jego właścicieli, ale myślę, że gdyby gospodarze województwa, czy nawet powiatu, zainteresowały się tym obiektem, z całą pewnością i w dzisiejszych czasach miał by się on świetnie.
Bitwy Morskie.
Znacie ogólnopolskie sianokosy, żniwa, „Hubertusa” ( ;o/ ) lub np. znane na cały świat bawarskie Octoberfest? Wyobraźcie sobie, że w Polsce jest impreza sięgająca swą tradycją 1819 roku (!), ale zasięgiem niestety tylko regionalnie – niczym dożynki. Są to „Bitwy Morskie” organizowane co roku, w połowie lata, przy jeziorze, na terenie miasteczka Zaniemyśl. Jak dowiadujemy się ze strony www.zaniemysl.pl, jest to kontynuacja, organizowanych niegdyś przez hrabię Edwarda Raczyńskiego imprez, mających na celu integrację miejscowej ludności i przybliżenie postaci świata artystycznego oraz sportu i rozrywki. Dawne walki okrętów są dzisiaj już tylko inscenizowane, ale głównie „Bitwy” stały się imprezą plenerową z koncertami, piwem i jedzeniem, zwieńczona wystrzałami fajerwerków. Myślę, że gdyby nieco uatrakcyjnić i zmienić kształt całej imprezy, mogłaby ona przyciągać turystów nawet z zagranicy, tym bardziej, że ma swoją ciekawą historię i odbywa się w tak pięknych okolicznościach przyrody i regionie, który warto popularyzować.
Wsi wesoła.
Jeśli będziemy mieli najzwyczajniej w świecie dosyć zwiedzania wszelkich atrakcji, najlepiej uzbroić się jednak w rower – oczywiście dla chętnych wystarczą buty do biegania lub kijki do nordic walking, a jedyne czego będzie Wam brakować, to godzin na dobę:) Tereny tu są tak rozległe, a jeziora tak piękne, że nie będziecie wiedzieli w którym się wykąpać, lub przy którym polu zrobić zdjęcie – szczególnie w porze sianokosów. To, co natura dała nam w Polsce najpiękniejsze, to wiejskie krajobrazy, które mogą być zachwycające nie tylko na terenie górzystym.


Miasto duchów – Błażejewko
Kolejnym z miejsc, które warto odwiedzić jest wieś Błażejewko, na bocznej trasie z Jezior Wielkich do Kórnika. Jeszcze kilka lat temu ośrodek wypoczynkowy, który tam się znajdował tętnił życiem. Dobrze pamiętam jak spędzaliśmy tam weekendy, gdyż mieszkając nieopodal mogliśmy pozwolić sobie na piesze wędrówki do jednej z nabrzeżnych knajp na piwko. To, co kiedyś tam się działo, to jeden z moich ulubionych widoków – kilka starych domów wypoczynkowych, plaże z pomostami, miejsce urzędowania koni, miejsca gdzie można było zwodować łódkę czy śmigać na skuterach wodnych, miejsca połowu ryb, a do tego stołówka i knajpy okraszone morzem ludzi. Niestety od kilku lat w tym miejscu nic się nie dzieje. Przez kilka sezonów teren byłego ośrodka kojarzył mi się z amerykańskim regionem Elkmont i umiejscowionym tam, nazywanym potocznie „Ghost Town” (Miasto Duchów). Byłam tam ostatnio, jakoś u schyłku lata 2020, kiedy to można było przez chwilę bez masek, a kiedy to słońce było jeszcze tak cudownie ciepłe i zobaczyłam, że jest tam remont. Niestety wstęp na teren dawnego ośrodka jest ogrodzony, ale jedna z pobliskich dzikich plaż tętniła życiem i nawet wodowali tam łódki. No cóż – cały czas czekamy na to lepsze, które na pewno nadejdzie! A póki co dziękuję za uwagę i zapraszam do oglądania zdjęć 🙂














*zdjęcia wykonane telefonem Xiaomi MiMax3 oraz lustrzanką Nikon d610 (nie pamiętam z jakim obiektywem:)), w sierpniu, październiku i listopadzie 2020r.