Temat, który bardzo często wraca w okresie okołowakacyjnym i temat, który spędza mi sen z powiek. Bynajmniej nie dlatego, że ja mam problem z tym jak i czy w ogóle podróżować z psem, ale przez tych, którzy traktują zwierzę jak rzecz, której pozbywają się przed lub w trakcie wakacji.
Tekst będzie o podróżach z psem, bo inne zamieszkujące ze mną zwierzaki, podczas moich wyjazdów, zawsze są pod bezpieczną opieką rodziny lub przyjaciół. Dla tych którzy nie mają takiej opcji napisałam poniżej jakie alternatywy istnieją.
Obecnie mam tylko jednego psa (https://www.instagram.com/leon.the.real.dog/), ale właściwie całe życie miałam dwa pieski naraz i traktowałam je zawsze jak członka naszej rodziny więc oba ze mną podróżowały.
Ten wpis miał powstać już dawno, ale oczywiste tematy odkładam na bok, bo jestem przekonana, że każdy myśli i czuje tak samo więc po co jeszcze o tym pisać. A to błąd. Myśląc, że dla każdego z nas jest oczywistym, że zwierzę nie jest rzeczą, mylimy się bardzo. Przykładów na okrutne traktowanie zwierząt nie będę przytaczać, ale nie brakuje ich zarówno w mediach jak i wśród opowieści rodziny czy znajomych. W tym poście skupię się na tym, co dla mnie naturalne, a o czym część z Was może nie wiedzieć, mianowicie: jak podróżować z psem?
Jeśli psa nie możesz wziąć ze sobą, to nie traktuj go jak śmieć i nie wyrzucaj go!
Przyznam się szczerze, że w mojej rodzinie każdy traktuje, nawet najmniejsze, zwierzę z należytym szacunkiem i nigdy nie miałam problemów żeby zostawić któregoś ze swoich zwierzaków pod opieką innego członka rodziny czy przyjaciół. Chętnych do opieki nad moimi zwierzakami nie brakuje więc mam ten komfort, że jadąc w miejsca, w które nie chcę (z różnych względów, ale o tym będzie później) lub nie mogę psa zabrać ze sobą, mogę zostawić go pod bezpieczną i pewną opieką. Dla osób, które nie posiadają takiej możliwości istnieją hoteliki dla piesków i innych zwierzaków lub podobne przedsięwzięcia. Z pomocą przychodzą tu ogłoszenia osób, które zaopiekują się waszym zwierzakiem podczas waszej nieobecności, a takie ogłoszenia znajdziecie w internecie. Sprawdzonych i pewnych hotelików nie brakuje więc polecam wybrać takie, które mają naprawdę dobre opinie i np. monitoring do podglądu online, a jeśli korzystacie z opieki prywatnych osób, to proponuję wybrać te, które uczciwie i z troską będą opiekować się waszymi zwierzakami oraz chętnie podczas waszej nieobecności będą wysyłały Wam zdjęcia pupila lub robiły telekonferencje. Wszystko po to żebyście mogli mieć pewność, że zwierzę jest w dobrych rękach. Oczywiście takie usługi kosztują, ale biorąc na swoje barki opiekę nad zwierzęciem jesteśmy zobowiązani do tego żeby zapewnić mu bezpieczne i szczęśliwe życie, a takowe wymaga nakładów finansowych. Dla osób w trudnej sytuacji lub osób starszych, które niejednokrotnie nie mogą pozwolić sobie na odpłatną opiekę nad zwierzakiem, np. podczas ich pobytu w szpitalu, istnieje cała masa fundacji i osób z dobrymi chęciami, którzy zaopiekują się takim zwierzakiem nieodpłatnie.
Dlaczego nie zawsze biorę ze sobą psa?
Jestem na maksa odpowiedzialną osobą i uważam, że zabierania psa np. na narty jest skrajną nieodpowiedzialnością. Podczas gdy my będziemy jeździć i cieszyć się zimowym szaleństwem np. na stoku, on będzie czekał na nas w samochodzie? W życiu! Jest to tak samo krzywdzące i nie do pomyślenia, jak pozostawianie psa w aucie podczas upału, chociażby po to żeby zrobić zakupy. Co robię ja w momencie kiedy mamy psa w aucie, a jest upał? Jedna osoba zawsze zostaje z nim w cieniu pod sklepem, a pozostałe idą na zakupy. Inaczej sobie tego nie wyobrażam, chyba, że podróżujemy w pojedynkę, to ostatecznością jest zostawianie psa w cieniu, przywiązanego pod sklepem. Pamiętajcie żeby znaleźć mu bezpieczne miejsce i jeśli to możliwe, zapewnić miskę z wodą na czas naszych zakupów. Kiedy mamy możliwość pozostawienia psa w hotelu/pokoju podczas naszego wyjścia, to problem rozwiązuje się sam, inaczej jest gdy śpimy na kempingu. Psa nie zostawiamy samego w namiocie! nawet nocą kiedy upał zelży, a zostawianie go w aucie jest ostatecznością. Robimy to tylko przy wcześniej zamocowanej moskitierze i tylko wtedy kiedy wieczór jest chłodny, a pies ma przewiew, świeżą wodę i karmę oraz ochotę odpocząć. Nasz pies w tej chwili ma 19 lat (jest z nami od lat 6 – stan na rok 2020) i jest bardzo spokojnym psem, który z przyjemnością zostaje sam w aucie jeśli tylko mu na to pozwolimy.
Są natomiast sytuacje, takie jak np. Przystanek Woodstock, na który jeździmy co roku, podczas którego najzwyczajniej w świecie pies jechać z nami nie może. Nie chodzi już tylko o warunki atmosferyczne, ale hałas na około, tłum ludzi, dźwięk muzyki i wszystkie inne rozpraszacze. Pamiętajmy, że pies słyszy o wiele lepiej od nas, natomiast widzi troszkę gorzej i nie ma szans żeby odnalazł się zgubiony w tłumie składającym się np. z 500 tyś. osób (!!!), a do tego mogłoby mu się coś stać (czujecie to: mały piesek pod tysiącami par butów na raz?!), nie wspominając już o upale w ciągu dnia. Jestem przekonana, że każdy, kto na PolandRock jeździ, ma serce wypełnione miłością i z przyjemnością pomógłby odnaleźć naszemu psu nas lub drogę do domu (namiotu), ale pamiętajmy, że zabieranie go tam jest SKRAJNĄ NIEODPOWIEDZIALNOŚCIĄ i do tego łamaniem regulaminu imprezy. Sytuacja wygląda nieco inaczej jeśli przyjeżdżamy większą, odpowiedzialną grupą i nasze obozowisko rozbijamy np. gdzieś wysoko w lesie, ale to temat na inny post.
Jak podróżuje z nami pies?
Jeśli jedziemy rowerem lub idziemy gdzieś na piechotę, ale w dalszą drogę, zawsze zabieramy ze sobą plecak dla psa. Kiedy nasze pieski były młodsze, taki plecak nie był nam potrzebny, natomiast nasz obecny, 19 letni pies, jest chory min. na padaczkę (w przeszłości był bity i ma w łapkach śrut) i chociaż bardzo lubi z nami podróżować, jego chęci kończą się mniej więcej na drugim lub trzecim kilometrze. Jeśli jedziemy w podróż autem, to pamiętajmy żeby za każdym razem zapiąć psa w specjalistyczne szelki, które wpinamy do zapiętych pasów bezpieczeństwa. Dzięki temu podczas ostrego hamowania lub kolizji pies będzie chroniony podobnie jak my – pasami. Kiedy podróżujemy z psem pociągiem lub autobusem, musimy pamiętać żeby dopasować się do regulaminu przewoźnika, a to najczęściej wiąże się z wykupieniem dla pieska biletu i z założeniem psu kagańca. Teraz widzę wasze miny – jak myślicie o swoim 2 kilogramowym piesku w kagańcu – spokojnie. Zazwyczaj gdy widać, że pies jest łagodny lub mały i jesteśmy w stanie nad nim zapanować lub gdy mamy dla niego transporterek, przewoźnicy przymykają oko na kagańce. Większą uwagę należy zwrócić na psy, które są na „liście ras psów agresywnych” czyli znajdują się w „urzędowym wykazie ras psów uznawanych za agresywne wprowadzonym na mocy art. 10 ust. 3 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt”.
Dokumenty psa: książeczka zdrowia psa, paszport dla psa, szczepienia i chip…
Wykaz szczepień i badań, które należy wykonać psu przed wyjazdem z Polski oraz tych, które w Polsce są obowiązkowe znajdziemy na stronie GŁÓWNEGO INSPEKTORATU WETERYNARII) . W Polsce, jedyne o czym musimy pamiętać, to książeczka zdrowia, a w niej aktualne szczepienie przeciwko wściekliźnie (i inne wg wykazu j.w.). Książeczkę mojego psa mam przy sobie zawsze kiedy jadę za miasto nawet na kilka godzin. Jadąc za granicę musimy mieć dla psa także ważny paszport. Paszport wyrabiamy na miejscu u weterynarza, a jego koszt, choć jest ustalony z góry, z tego, co wiem różni się w zależności od tego, do jakiego weterynarza traficie. Wykaz weterynarzy uprawnionych do wydawania paszportów dla psów widnieje na stronie inspektoratu wet. dla każdego województwa osobno. Poza tym wszystkiego możecie dowiedzieć się na miejscu, u lekarza. Dodatkowym obowiązkiem, w moim mniemaniu, nawet jeśli za miasto nie wyjeżdżacie, jest chip dla psa. Psa chipuje się odpłatnie u lekarzy weterynarii lub przy okazji darmowych akcji chipowania organizowanych przez gminy kilka razy do roku. Wokół chipów urosło oczywiście wiele mitów, podobnie jak wokół kastracji/sterylizacji psów (o czym napiszę później), ale sprawa jest prosta. W grę wchodzą oczywiście pieniądze. Jeśli bierzemy psa ze schroniska, jest on już zachipowany. Nie wiem jak jest w przypadku hodowli, bo szczerze jestem przeciwniczką hodowania psów i innych zwierząt, tym bardziej do celów rozrywkowych. Kiedyś było podobnie jak w przypadku schroniska czyli do wyboru chip lub tatuaż po wewnętrznej stronie ucha lub na brzuszku. Ok, nasz pies jest już zachipowany i co dalej? No właśnie! Psy zachipowane w schronisku widnieją w bazie gminy, w której go zachipowaliśmy, natomiast psy chipowane u weterynarza widnieją w bazie psów producenta chipów. W momencie gdy nasz pies np. ucieknie i znajdzie się w innym mieście lub za granicą i np. straż miejska sczyta jego numer z chipa, nie będzie mogła dostać się do danych właściciela, bo nie będzie wiedziała w jakiej bazie te dane widnieją. Na ratunek przychodzi tu międzynarodowa baza właścicieli psów z chipami, a mianowicie www.safe-animal.eu . Rejestracja jest odpłatna, ale opłata jest jednorazowa bez względu na ilość zwierząt jakie chcemy do bazy wpisać, a dostęp do bazy mają wszyscy na całym świecie, pod warunkiem, że znamy numer chipa zwierzęcia (informacji na ten temat najlepiej szukać bezpośrednio na stronie, bo mogła ona ulec zmianie odkąd ostatni raz się tym interesowałam).
Obroża na pchły i kleszcze to podstawa jeśli chodzi o letnie wojaże. Niegdyś używałam do zabezpieczania psów tzw. „kropelek” na kark , czyli preparatów zakupionych u weterynarza lub w sklepie zoologicznym. Z doświadczenia wiem, że choć takie specyfiki są znacznie tańsze (jednorazowo) od porządnej obroży, to niestety nie działają tak dobrze ani tak długo jak obroża przeciw pchłom i kleszczom. „Kropelki” najczęściej działają ok. 30 dni na kleszcze i 3 mies. na pchły, wszy i wszoły, ale te, których używały moje psy, pomimo, że były bardzo dobrej firmy, nie działały w 100%. Cena ich zakupu, to ok. 30zł (działa 1-3 mies.), natomiast cena obroży np. FORESTO, to koszt ok. 100zł (w zależności od rozmiaru i zwierzęcia), ale działa ona w moim odczuciu prawie niezawodnie, a do tego mój pies nosi ją rok! (producent zaleca ok. 8 mies.), co również po przeliczeniu nie jest wysokim kosztem jak na ochronę przed tak poważnymi chorobami, które są konsekwencją ugryzienia np. przez kleszcza.
Nocowanie z psem pod namiotem lub w hotelu.
Mam szczęście, bo akurat nasze wszystkie psy, być może dlatego, że od samego początku adopcji je do tego przyzwyczajaliśmy, uwielbiały podróżować. Owszem, raz miałam pieska, który tak, jak ja, miał chorobę lokomocyjną i rzygaliśmy sobie przy okazji każdego wyjazdu wielokrotnie i na zmianę :D, ale nie zmieniło to faktu, że oboje byliśmy pierwsi przy drzwiach na hasło „wycieczka” 😀 Tak, psy także mają chorobę lokomocyjną! i cierpią z tego powodu tak samo, jak ludzie! Naszym psom zawsze było obojętne gdzie śpią, byle były z nami. Uwielbiają i uwielbiały noce pod namiotem, pod którym oprócz swojego legowiska mają także wstęp na nasz materac. Ochoczo korzystają także z możliwości noclegu w aucie, bo tak jak my, nie mają nic przeciwko żeby wyspać się z widokiem na jezioro 😉 Jeśli chodzi o hotel, to zawsze wcześniej ustalamy czy można zabrać psa i ile to będzie kosztować. Na campingach również zawsze zgłaszamy, że jest z nami pies i jeśli jest taka konieczność, to uiszczamy za niego opłatę. Wybieramy miejsca ustronne gdzie nasze pieski mogą być przy namiocie bez smyczy. Wiąże się to również z tym, że przy wyjściu do toalety, nawet w środku nocy, towarzyszy mi pies, bo będąc nie przypiętym zwyczajnie drepcze za mną krok w krok. Czasem widzę mojego psa jak czeka na mnie zaspany pod toaletą, ale zazwyczaj, pomimo, że pies jest łagodny, dla jego bezpieczeństwa i bezpieczeństwa ludzi współdzielących camping czy hotel, zawsze staramy się trzymać psa na smyczy.
Kastracja zwierzęcia.
Ustawa o ochronie zwierząt zobowiązuje nas do tego żeby przeciwdziałać rozmnażaniu się m.in. psów, ze względu na to, że i tak już jest ich bardzo dużo, a do tego wiele z nich nie ma domu lub jest katowane przez swoich właścicieli czy ich rodziny. Jestem oczywiście całkowicie za kastracją zwierzęcia i zgadzam się z treścią ustawy w tym zakresie bezapelacyjnie. Nie mogę znieść gdy ktoś próbuje zrzucić na mnie odpowiedzialność za krzywdę zwierzęcia, mówiąc, że to ja je skrzywdziłam, bo poddałam kastracji. Po pierwsze zabieg jest wykonywany w narkozie więc nie jest bolesny, a po drugie, poza tym, że właśnie chronię je w ten sposób, to dodatkowo robię maksymalnie dużo w zakresie jego dalszego zdrowia. Kastracja nie tylko wpływa na długość i kondycję życia zwierzęcia, ale również dzięki temu nasze zwierzę (w moim przypadku pies) uniknie wielu chorób jak np. ropomacicze, rak sutka czy rak prostaty. W przypadku zwierząt starszych, które zazwyczaj adoptuję, oprócz poddania ich zabiegowi operacyjnej kastracji, mamy możliwość tzw. kastracji chemicznej. Polega on na tym, że np. pies dostaje leki, w naszym przypadku, co pół roku. Jest to związane z tym, że jego zaawansowany wiek oraz bardzo zła kondycja w momencie adopcji nie pozwoliły na bezpiecznie uśpienie go do zabiegu, a prostatę miał już powiększoną więc nie chcieliśmy ryzykować. Pamiętajcie, że wysterylizowane lub wykastrowane zwierzę domowe, podczas gdy ucieknie wam w czasie podróży, uniknie wielu stresujących dla siebie i dla nas sytuacji oraz ewentualnej ciąży. Są także przypadki, że pies jest lub staje się agresywny i dlatego lekarz proponuje jego sterylizację lub kastrację, ale więcej o tym możecie dowiedzieć się od osoby, która się na tym zna czyli od waszego lekarza weterynarii. Ja nigdy z żadnym psem takiego problemu nie miałam.
Podsumowanie.
Lista rzeczy dla psa, które przydadzą się w podróży:
- książeczka zdrowia psa (ważne szczepienia i informacje o odrobaczeniu)
- paszport psa (poprawnie uzupełniony i aktualny!)
- szelki na podróż
- materiał np. szmaty/ręczniki, którymi zasłaniamy okna od słońca w trakcie podróży
- obroża przeciw pchłom i kleszczom
- smycz i obroża, które nosi na co dzień
- adresik na obróżkę (nasz nosi taki metalowy, wodoodporny – poza chipem)
- numer chipa (zazwyczaj jest w dokumentach lub wpisany w książeczkę i paszport)
- ręcznik do brudnych łap
- kontenerek
- legowisko i/lub jakiś materiał, na którym może leżeć też przed namiotem
- miski
- miski turystyczne, np. silikonowe, składane, które bierzemy na rower
- karma dla psa
- pojemnik na wodę dla psa (my mamy zawsze swoje bidony więc w razie braku wody dla niego dostaje do picia naszą)
- moskitiera (kupujemy taką za kilka złotych w drogeriach lub online i świetnie sprawdza się do zabezpieczania otwartych szyb w aucie – przyklejamy ją na miękką taśmę dwustronną)
- plecak na psa, który przyda nam się na rower
- szczotka dla psa (my używamy oryginalnego Furminatora)
- wałeczek z klejem do oczyszczania powierzchni, np. ubrań
- ubranie dla psa (zimą)
- leki dla psa (jeśli zażywa) – u nas dobrze sprawdza się podstawowa apteczka letnia – coś antyhistaminowego i sprej na komary, którym można spryskać też psa, np. Bros
- szampon dla psa (na wypadek gdyby się mocno ubrudził lub wytarzał ;))
Tu będzie krótko: jeśli masz możliwość, to zabierz ze sobą psa w podróż, a jeśli nie masz takiej możliwości, to zostaw go pod bezpieczną opieką. Przemyśl czy będziesz miał co z nim zrobić podczas zwiedzania albo zakupów, czy w czasie podróży możesz zapewnić mu bezpieczeństwo i świeżą wodę oraz na miejscu bezpieczny nocleg. Jeśli kochasz zwierzęta, to na pewno psa traktujesz jak członka rodziny, a z rodziną na wakacje się jeździ. Jeśli nie czujesz tego tak, jak ja, to być może oznacza to, że pies nie jest dla Ciebie lub to Ty nie jesteś dla psa i nie widzę potrzeby żebyś miał kiedyś stać się jego właścicielem.
Bardzo dziękuję Wam za poświęcenie czasu na przeczytanie mojego, jak zwykle, długiego tekstu i jeśli macie jakieś pytania, to zachęcam do zostawienia ich poniżej, w komentarzach 🙂
Poniżej mój film o tym, czy warto adoptować starego psa?:)